wtorek, 22 kwietnia 2014

Kosmiczna energia, boska siła

Czym jest ta energia, ten stan jakiejś nieokreślonej wewnętrznej euforii, ekscytacja życiem, co to jest? Znacie to? Macie tak? Taki stan, często wywołany przez poranne promienie słońca, śpiew ptaków, myśl jakąś? Oczekiwanie na coś dobrego, co być może się wydarzy? Wewnętrzne nieodparte przeświadczenie, że przecież będzie dobrze. Dlaczego nie jest to przeświadczenie, że dobrze JEST TERAZ? Czy to jest to "szczęście", którego wszyscy szukają, do którego w dzisiejszym świecie wszyscy dążą z uporem maniaka? Co to jest? Skąd to się bierze?

Ostatnio sporo czasu poświęcam na duchowe odkrycia, rozwój, coaching. Analizuję, szukam drogi, próbuję wymyślić, co powinnam zrobić ze swoim życiem, żeby miało dla mnie i innych wartość. Jeszcze przecież nie jest za późno;) Znawcy tematu powiedzą, że NIGDY nie jest za późno. Samotne spacery z wózkiem po parku i po pustych ulicach skłaniają do refleksji. Tak bardzo, że w pewnym momencie czułam, że to już za wiele, że więcej takiego rozmyślania nie zniosę, że nic już nie wymyślę i muszę odpuścić. Chcę odpuścić. Zapomnieć o dylematach i zająć się codziennością. Pomogło. Ciekawe, że po jakimś czasie umysł potrafi sobie co nieco uporządkować. I znowu wracam do lektury i znowu myślę, wizualizuję, marzę. I z tego mętliku wyłania się jedna emocja. Znam ją bardzo dobrze, chciałabym czuć ją przez większość dnia. Pcha do działania, jakiegokolwiek, ale zawsze pożytecznego, zawsze przynoszącego satysfakcję. Mogłabym ją nazwać CHCE MI SIĘ lub NIE JESTEM ZMĘCZONA. To ta energia z początku postu, wola życia. Odkąd pamiętam, zmagam się z wiecznym zmęczeniem, fizyczną słabością, smutkiem niewiadomego pochodzenia, melancholią, lękiem. Zmagam się, bo wiem, że można inaczej. Bo znam TO uczucie. Bo chcę go więcej i więcej.

Uważnie obserwuję siebie i staram się zapamiętać, co dodaje mi tej kosmicznej energii. Co mi ją odbiera. Spróbuję zapisywać swoje odkrycia, po pierwsze, żebym sama nie zapomniała, a po drugie...może komuś do czegoś się to przyda?

Czy jesteś w stanie przywołać w pamięci obraz siebie szczęśliwego, spełnionego, pełnego siły? Gdzie byłeś, co robiłeś, o czym myślałeś, co się właśnie stało i kto był obok? Potrafisz wyobrazić sobie siebie tam teraz? Poczuć te same emocje?

Był koniec sierpnia 2012 roku, ostatnie dni urlopu. Siedziałam sobie na działce, na plastikowym krześle, zwrócona twarzą do słońca. Patrzyłam na azalię rosnącą obok, a jak nie patrzyłam, to kontemplowałam kolor światła, które przechodziło przez zamknięte powieki. Byłam tam sama, zupełnie sama. Za mną cudowne wakacje w Chorwacji. Czułam, że mogę być w ciąży. I spokój, czułam bezgraniczny spokój w stylu "niech to trwa". Nazwałam to zdarzenie szczęściem. Często do niego wracam. I szukam, szukam więcej chwil takich jak ta, kiedy mogę sobie powiedzieć, "tak to jest szczęście, tak ono wygląda. Jest możliwe. Nie przegap go, ono jest TERAZ".

Zmykam szukać energii. A właściwie pielęgnować i pomnażać tę, która już jest. Chce mi się biegać. Tak, pamiętam też wieczór, kiedy na spacerze zachciało mi się biegać i pobiegłam sobie (ja, królowa sportów wszelakich:P) i czułam tę energię. To jak, znacie to uczucie? Jest dla Was ważne?

wtorek, 1 kwietnia 2014

Ta ostatnia niedziela

Znowu mnie naszło na pisanie, a że tematy się jakoś niekontrolowanie namnożyły, to dziś będzie misz masz. Może na początek "ta ostatnia niedzielaaaa (proszę sobie dośpiewać odpowiednią nutę)". Po prostu genialna jak na koniec marca. Nie pamiętam takiej pogody i tak wcześnie rozpoczętego sezonu działkowo-solarnianego jak długo żyję:)



Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić w taki dzień, to położyć się w kwitnącej, pachnącej i bzyczącej od szalonych owadów mirabelce. Nie pod nią. W niej. Działkowy kot wie, co dobre:) Tak przy okazji to ta urocza kotka szuka domu - odbiór lub ewentualnie dostawa na terenie Śląska (wiek ok. 8 m-cy, nierozmnażalna;)). A ponieżej to, co tygryski lubią najbardziej - funkcja pobierania energii słonecznej włączona:)




Ogrodniczka leżakuje, grządki czekają, a chwasty spokojnie rosną;) Niedobitki kwiatków też. Jak widać. Naj naj najukochańsze moje kwiatki, które przypominają mi wiosenne/świąteczne wizyty u babci, u której w ogródku aż roiło się od fiołków. Zrywałam je do maleńkich porcelanowych wazoników i przynosiłam do kuchni:) a po drodze narkotyzowałam się ich zapachem. Ten zapach rozbraja mnie do tej pory. Rachityczne fiołki ze zdjęcia zostały przywiezione daaawno temu z babcinego ogródka. W tym roku dosiałam nowe na próbę i przeszczepiłam kolejne, które mój dzielny rycerz pod osłoną nocy wykopał z zaśmieconej osiedlowej górki. Szaleństwo:D





Ogrodnicza za to bardzo z siebie dumna, bo w tygodniu uporała się z wysiewem groszków pachnących (nasiona pozbierałam z zeszłorocznych rasowych od Sarah Raven, które były pierwszą naprawdę udaną uprawą groszków w mojej karierze, mimo corocznych inwestycji nasiennych - ciekawe co z nich wyrośnie:). Fotorelacja z siania, syn ogrodniczki nadzoruje prace.







Na ekologiczne papierowe doniczki najlepiej nadają się gazetki reklamowe z Tesco. Z Aldika są najbardziej kolorowe i wytrzymałe. Wielkie dzięki dla roznosicieli ulotek - pierwszy raz do czegoś mi się przydały;)

Ogrodnicze pozdro dla wszystkich, co lubią sobie grzebnąć w ziemi i czekać, aż im co wyrośnie:D